Kancelaria FRANKOWICZE

Spory frankowe to temat „gorący” już od kilkunastu miesięcy i choć nie ulega wątpliwości, że procesy z tego zakresu to postępowania skomplikowane i wymagające, to jednak mają jedną cechę wspólną- klauzule abuzywne. Roszczenia o unieważnienia lub odfrankowienie umowy kredytowej formułowane są głównie w oparciu o owe klauzule, które nazywane są również postanowieniami niedozwolonymi, w praktyce jednak okazuje się, że choć umowy o kredyty we frankach oferowane przez różne banki zawierały bardzo podobne zapisy, to bywa, że umowy te są odmiennie oceniane przez sądy, a więc w jednym przypadku sąd uznaje, że umowa zawiera zapisy niedozwolone, lecz w przypadku innego kredytobiorcy dochodzi do odwrotnych wniosków.

Definicję klauzul abuzywnych znaleźć można w przepisach Kodeksu cywilnego, regulacje tam wprowadzone w drodze implementacji do prawa polskiego postanowień dyrektywy 93/13/EWG stanowią bowiem, że postanowienia umowy zawieranej z konsumentem nieuzgodnione indywidualnie nie wiążą go, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy (niedozwolone postanowienia umowne).

Takie postanowienia umowy nie wiążą konsumenta, strony są jednak związane umową w pozostałym zakresie. W przypadku kredytów frankowych za niedozwolone postanowienia umowne uznaje się przede wszystkim klauzule waloryzacyjne, gdyż zwykle sformułowane były w taki sposób, że to kredytobiorca ponosił całe ryzyko związane ze zmiennym kursem franka szwajcarskiego, a bank mógł w zasadzie dowolnie kształtować nie tylko wysokość comiesięcznych rat, lecz również wysokość zadłużenia kredytobiorcy.

Żeby jednak owe klauzule sąd uznał za niedozwolone, łącznie muszą zostać cztery przesłanki. Za niedozwolone można uznać tylko zapisy umowy zawieranej z konsumentem, pierwszym warunkiem jest więc występowanie kredytobiorcy w roli konsumenta. Kolejną przesłanką jest to, że postanowienia umowy nie zostały indywidualnie uzgodnione z kredytobiorcą, tutaj jednak ustawodawca przychodzi na pomoc, gdyż w przepisach Kodeksu cywilnego wprost wskazano, iż nieuzgodnione indywidualnie są te postanowienia umowy, na których treść konsument nie miał rzeczywistego wpływu. W szczególności odnosi się to do postanowień umowy przejętych z wzorca umowy zaproponowanego konsumentowi przez kontrahenta. Ponadto, żeby dane zapisy umowy zostały uznane za niedozwolone postanowienia umowne, postanowienia te muszą kształtować  prawa i obowiązki konsumenta w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy oraz nie mogą dotyczyć głównych świadczeń stron.

Brak jakiejkolwiek z wyżej wymienionych przesłanek powoduje więc, że w danym przypadku nie mamy do czynienia z klauzulą abuzywną, dlatego też postępowania frankowe są tak bardzo wymagające, banki robią bowiem wszystko by udowodnić, że nie zostały spełnione wszystkie wymagane warunki, po to by wykazać, że kredytobiorcy nie przysługuje ochrona w zakresie klauzul abuzywnych.

W korzystnych dla frankowiczów wyrokach sądy niejednokrotnie wskazywały, że stosowane przez banki praktyki, prowadzące w zasadzie do tego, że kredyt frankowy podlegał podwójnej waloryzacji, przez co kredytobiorca ponosi olbrzymie i niemożliwe do oszacowania koszty (kredytobiorca nie tylko nie wie ile kredytu pozostało mu jeszcze do spłaty, lecz również wysokość każdej kolejnej raty kredytu jest dla niego niespodzianką), stanowią niedozwolone postanowienia, umowa o kredyt w takim przypadku może więc zostać unieważniona lub odfrankowiona.

Z punktu widzenia kredytobiorcy najkorzystniejszym rozwiązaniem jest unieważnienie umowy kredytowej, gdyż taka umowa traktowana jest jak nigdy nie zawarta, a więc każda ze stron zobowiązana jest do zwrotu tego co od drugiej strony otrzymała, lecz nic poza tym. Kredytobiorca oddać więc w takim przypadku powinien otrzymany z banku kapitał (bez odsetek), a bank zwrócić będzie musiał wszystkie pobrane wraz z odsetkami raty kredytu, prowizję i wszelkie inne opłaty, które kredytobiorca uiścił na podstawie zawartej umowy kredytowej.

Odfrankowienie powoduje z kolei, że zawarta umowa kredytowa nie upada, a więc dalej wiąże strony, jednak wyeliminowane z niej zostają niedozwolone klauzule waloryzacyjne, kredyt frankowy staje się więc kredytem złotówkowym oprocentowanym stawką LIBOR. Na skutek tego zabiegu zmniejszają się więc wszystkie pozostałe do spłaty raty kredytu, gdyż bank musi je na nowo przeliczyć, już z pominięciem klauzul abuzywnych, a dodatkowo, po stronie kredytobiorcy powstaje roszczenie o zwrot nadpłaty, która powstała na skutek spłacania kredytu w oparciu o niedozwolone zapisy. Niezależnie więc od tego czy dojdzie do odfrankowienia czy unieważnienia umowy kredytowej, każde rozwiązanie przynosi kredytobiorcy wymierne korzyści, dlatego pozwanie banku jest najlepszym rozwiązaniem by pozbyć się kredytu we frankach.

Pomimo ewidentnej przewagi kredytobiorców w sądach i poparcia dla roszczeń frankowiczów ze strony różnych instytucji, banki nie składają broni i nadal próbują w sądach dowieść, że w przypadku kredytów frankowych nie mamy do czynienia z klauzulami abuzywnymi. Jak zostało powyżej wskazane, jedną z przesłanek abuzywności jest brak indywidualnego uzgodnienia warunków umowy z kredytobiorcą, i właśnie na tej podstawie banki starają się dowieść brak niedozwolonego charakteru zapisu umownego, podnosząc, że np. zawarta umowa różni się nieco od pierwotnego wzoru umowy stosowanego przez bank, a zatem kredytobiorca miał możliwość negocjacji.

W doktrynie i judykaturze kwestia indywidualnego uzgodnienia jest bardzo szeroko pojmowana i wskazuje się, że chodzi tutaj o takie klauzule umowne, które zostały objęte „indywidualnym”, odrębnym uzgodnieniem (np. stanowiły przedmiot negocjacji). W postanowieniu z dnia 6 marca 2019 r., Sąd Najwyższy wskazał natomiast, że „Dla zrealizowania przesłanki rzeczywistego wpływu konsumenta na treść postanowień umownych nie wystarczy wykazanie, że konsument dowiedział się o treści klauzuli w odpowiednim czasie, a strony prowadziły w tym przedmiocie negocjacje. Konieczne jest udowodnienie wspólnego ustalenia ostatecznego brzmienia klauzuli, w wyniku rzetelnych negocjacji, w ramach których konsument miał realny wpływ na treść określonego postanowienia umownego, chyba że zostało ono sformułowane przez konsumenta i włączone do umowy na jego żądanie. Takiego charakteru nie będzie miało niepodjęcie przez przedsiębiorcę negocjacji w odniesieniu do zakwestionowanego przez konsumenta abuzywnego postanowienia umowy, a w to miejsce zgłoszenie żądania zawarcia umowy w kształcie odpowiadającym wzorcowi pod rygorem odstąpienia od umowy z winy konsumenta”. W kontekście powołanego orzeczenia twierdzenia banków o indywidualnym uzgodnieniu klauzul waloryzacyjnych, wywodzone z częściowej zmiany innych zapisów umowy, nie będzie więc raczej skuteczne.

Inną kwestią w przypadku kredytów frankowych i klauzul abuzywnych zawartych w umowach, jest problematyka właściwego poinformowania kredytobiorcy o ryzyku płynącym z zawarcia umowy odnoszącej się do kursu waluty obcej. Niestety w tym zakresie banki również mają wiele „na sumieniu”, gdyż już wielokrotnie wykazano, że banki nie tylko nie udzielały kredytobiorcom podstawowych i minimalnych informacji dotyczących kredytu i ryzyka z nim związanego, lecz wręcz celowo wprowadzano kredytobiorców w błąd przedstawiając kredyt frankowy jako w pełni bezpieczny produkt. Nie rzadkie są również przypadki, że starając się o kredyt złotówkowy, konsument otrzymywał odmowę udzielenia takiego kredytu, lecz zamiast tego proponowano mu kredyt frankowy.

Nie mając więc innego wyboru, kredytobiorcy godzili się na takie rozwiązanie, bank w ten sposób wykorzystywał więc swoją przewagę względem kredytobiorcy, który tak naprawdę zdany był na łaskę i niełaskę banku. Takie działania banków są jednak dziś oceniane jako sprzeczne z dobrymi obyczajami i rażąco naruszające interesy konsumentów, w końcu banki to instytucje zaufania publicznego, kredytobiorca działał więc ufając, że zostanie mu zaproponowany dobry i odpowiedni produkt, a nie że z premedytacją zostanie wystawiony na olbrzymie ryzyko i koszty.

Pierwszym krokiem do pozwania banku jest więc zidentyfikowanie w zawartej umowie kredytowej zapisów, które stanowią klauzule niedozwolone, i choć dla osób nieobeznanych w tej tematyce nie będzie to wcale proste zadanie, można tą czynność bardzo sobie ułatwić. Przede wszystkim można posłużyć się rejestrem klauzul niedozwolonych prowadzonym przez Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, w rejestrze tym znaleźć więc można zapisy „wyjęte” wprost z umów kredytowych, które zostały zakwestionowane. Od niedawna funkcjonuje również tzw. Mapa klauzul, stworzona przez Rzecznika Finansowego, i choć zawiera ona te same klauzule, które znajdują się w rejestrze UOKiK to jednak Mapa je bardziej systematyzuje, łatwiej jest więc odnaleźć interesujące zapisy. Jeżeli w rejestrze kredytobiorca nie znajdzie zapisu, który znajduje się w jego umowie kredytowej, nie oznacza to, że żadne roszczenia względem banku mu nie przysługują. Klauzule ujęte w rejestrze poddane zostały tzw. kontroli abstrakcyjnej, co oznacza, że sąd orzekający w sprawie frankowej nie jest nimi związany, a więc musi dokonać własnych ustaleń i ocenić czy dany zapis jest klauzulą abuzywną, w praktyce jednak sądy bardzo często w ten sam sposób oceniają zapisy umowy kredytowej. Zidentyfikowanie zapisów potencjalnie uznawanych za abuzywne to jednak dopiero połowa sukcesu w walce o odfrankowienie lub unieważnienie zawartej umowy kredytowej. Nie mniej ważne jest bowiem właściwe sformułowanie żądań w pozwie i przytoczenie odpowiednich argumentów, dlatego też tak bardzo istotne jest by w sprawach frankowych korzystać z pomocy doświadczonego w tej kwestii prawnika.